piątek, 24 października 2014

Sońka




Choroba i przyszycie do łóżka mają jeden jedyny plus( jak dla mnie oczywiście) można czytać. Można czytać do tego stopnia, żeby w ciągu jednego dnia przeczytać książkę od deski do deski. Książka, co prawda nie była tomiszczem tylko małą, filigranową lekturą, ale brawa za osiągnięcie celu się należą. Przeczytałam "Sońkę" Karpowicza. M2 zachwalała, Aśka zachwalała, a ja z tych upartych i jak zachwalają i podniecają się czymś dookoła, to ja cierpliwie czekam...czekam i patrzę i nasłuchuję. Kiedy hałasy umilkły (może nie o samym Karpowiczu:) wtedy ja zrobiłam dyskretny sus na książkę i przeczytałam. Podchodziłam do niej dwa razy...Przyznaję bez bicia, mam problem z początkami, z tym wgryzaniem się w bohaterów, a Sońka zaczyna się od krowy. A krowy, to mi jakoś, z całym szacunkiem dla krów, średnio podchodzą. Po pierwszych paru stronach, kiedy Sońka zaczyna opowiadać historię swojego życia ( a należy dodać, że ma o czym opowiadać),  zostałam kupiona, obezwładniona. Książkę połknęłam łapczywie, rycząc przy niej obficie ( może to skutek uboczny antybiotyków). Nie wiem czy była przed Sońką, książka, która doprowadziła mnie do takiego potoku łez. O czym jest Sońka? O miłości,  o wojnie, o niezrozumieniu, o ludzkiej podłości, o powrocie do źródła, o samotności...Dlaczego ustawiam się obok m2 i Aśki zachęcając do lektury? Bo dobra książka, to taka co wznieca emocje i długo, długo po jej przeczytaniu nie można ich ostudzić. M1
..."Pająki w mieszkaniu przynoszą szczęście. Nie zabijaj! Czyli szóste, dopiero szóste przykazanie, w starszym niż katolicki czy prawosławny rycie. Nie zabijaj jest szóste, zapamiętaj i policz na palcach jednej ręki. Wyciągnij wnioski, bo inaczej zdarzy się znowu to, co już wiele razy na palcach się nie zmieściło..." - Sońka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz